Nagranie 1

Fragment sentencji wyroku sądowego w sprawie Józefa Zawierki, byłego więźnia funkcyjnego Rozszerzonego Więzienia Policyjnego Radogoszcz.
AIPN, sygn. Ld 498/179, Akta prokuratorskie w sprawie Józefa Zawierki, k. 90-91.

 

TREŚĆ:
Fragment sentencji wyroku sądowego w sprawie Józefa Zawierki, byłego więźnia funkcyjnego Rozszerzonego Więzienia Policyjnego Radogoszcz.

Sąd Okręgowy w Łodzi w Wydziale VII Karnym, rozpoznawszy dnia 17 listopada 1947 r. sprawę Józefa Zawierki, urodzonego 14 marca 1896 r., oskarżonego o to, że: w roku 1941 i na początku 1942 r. w Łodzi, jako komendant sali w więzieniu na Radogoszczu, działał na szkodę osób prześladowanych przez władze państwa niemieckiego, a w szczególności przez to że:
bił podległych mu współwięźniów;
powodował maltretowanie współwięźniów przez niemiecką załogę więzienną wskazując ich tejże załodze za różne przewinienia;
wydawał współwięźniom żywność gorszą, zabierając lepszą dla siebie i dla swoich pracowników;
postanowił:
Józefa Zawierkę od zarzutu popełnienia wyżej opisanego przestępstwa uniewinnić.
Uzasadnienie wyroku:
Przesłuchani świadkowie ustalili, że Zawierko jako komendant sali bił współwięźniów za kradzieże chleba – oświadczając równocześnie, że nikt z tego powodu nie miał pretensji do oskarżonego. Wszyscy też świadkowie ustalili, że oskarżony cieszył się jak najlepszą opinią wśród współwięźniów. Od ogólnych zeznań odbiegają tylko odczytane zeznania Pawłowskiego i Górskiego.
Pawłowski, który sam był oskarżony o znęcanie się nad więźniami, wydaje jak najgorsze świadectwo Zawierce – ponieważ jednak motywem takiego ustosunkowania się może być również chęć przerzucenia swoich win na kogoś innego, Sąd nie mógł zeznania tego uznać za dowód obiektywny, tym więcej, że Sąd nie miał możności ocenić z bezpośredniego przesłuchania wagi tych zeznań.
Zeznanie Górskiego również nie wnosi nic konkretnego. Górski pragnie obciążyć Zawierkę zdaniem: Józio przychodził na celę i mówił: „daj mi trzydziestu na baty” i Zawierko wybierał tych trzydziestu. Gdyby nawet przyjąć, co jest sprzeczne z zeznaniami świadków, że rzeczywiście Zawierko wybierał żądanych 30 ludzi – to rodzi się pytanie, czy mógł wybrać zamiast 30 tylko 25. Więzień w okresie okupacji był narzędziem i nie mógł ani dyskutować ani targować się z SS-manami. Z tych względów Sąd uznał, że w zachowaniu się i czynach oskarżonego nie było cech zarzucanego mu przestępstwa i dlatego go uniewinnił.


Nagranie 2

Fragment sentencji wyroku sądowego w sprawie Alfonsa Mitleinera, byłego wachmana Rozszerzonego Więzienia Policyjnego Radogoszcz.
AIPN, sygn. GK 209/1160, Specjalny Sąd Karny na Okręg Apelacyjny Warszawski z siedzibą w Łodzi. Akta w sprawie: Alfons Mitleiner, k. 6-6v.

 

TREŚĆ:
Fragment sentencji wyroku sądowego w sprawie Alfonsa Mitleinera, byłego wachmana Rozszerzonego Więzienia Policyjnego Radogoszcz.

Specjalny Sąd Karny dla Okręgu Sądu Apelacyjnego w Warszawie z siedzibą w Łodzi, rozpoznawszy dnia 21 października 1946 r. w sprawie Mitleinera Alfonsa, urodzonego 6 sierpnia 1910 r. w Łodzi, syna Leona i Almy z d. Bemertow, oskarżonego o to, że:
idąc na rękę władzy niemieckiej w czasie od jesieni 1939 r. do początku 1940 r. w Łodzi jako członek Selbstschutzu działał na szkodę ludności polskiej, a w szczególności pełnił służbę wartowniczą w Radogoszczu, uczestniczył w przeprowadzanych obławach na osoby dorosłe i małoletnie, zachowywał się brutalnie w stosunku do osób stojących w ogonku za chlebem, bijąc je za nieutrzymanie porządku;
w czasie od początku 1940 r. do sierpnia 1941 r. w Łodzi był członkiem SA (Sturm-Abteilung), organu zbrojnego NSDAP, używanego na równi z formacjami Gestapo SA i SD do służby policyjnej i pacyfikacyjnej w obozach koncentracyjnych, przez co działał na szkodę polskiej ludności cywilnej;
postanowił:
Mitleinera Alfosa uznać winnym tego, że w czasie od jesieni 1939 r. do 1940 r. w Łodzi jako członek Selbstschutzu, a od 1940 r. do sierpnia 1941 r. jako członek SA, idąc na rękę okupacyjnej władzy niemieckiej, działał na szkodę ludności polskiej, a w szczególności pełnił służbę wartowniczą przed fabryką Abbego – więzieniem dla Polaków; uczestniczył w obławach na ludność polską oraz brutalnie zachowywał się w stosunku do osób oczekujących na chleb – skazać go na osiem lat więzienia, na poczet orzeczonej kary zaliczyć skazanemu areszt tymczasowy od dnia 5-go grudnia 1945 r., pozbawiając go praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na okres lat pięciu oraz orzec konfiskatę jego mienia. Wyrok niniejszy jest ostateczny i prawomocny.


Nagranie 3

Fragment sentencji wyroku sądowego w sprawie Adolfa Orłowskiego, byłego wachmana Rozszerzonego Więzienia Policyjnego Radogoszcz.
AIPN, sygn. GK 209/1162, Specjalny Sąd Karny na Okręg Apelacyjny Warszawski z siedzibą w Łodzi. Akta w sprawie: Adolf Orłowski vel Adler, k. 67-68.

 

TREŚĆ:
Fragment sentencji wyroku sądowego w sprawie Adolfa Orłowskiego, byłego wachmana Rozszerzonego Więzienia Policyjnego Radogoszcz.

Specjalny Sąd Karny dla Okręgu Apelacyjnego w Warszawie z siedzibą w Łodzi, rozpoznawszy dnia 15 grudnia 1945 r. w sprawie: Adolfa Orłowskiego vel Adlera, urodzonego 1 marca 1906 r. w Łodzi, syna Jana i Anny, oskarżonego o to, że w okresie od wiosny 1940 r. do lutego 1943 r. w Radogoszczu pod Łodzią, idąc na rękę władzy okupacyjnej niemieckiej jako członek SS i funkcjonariusz straży więziennej w Radogoszczu, znęcał się nad osadzonymi tam prześladowanymi Polakami i Żydami,
postanowił:
Orłowskiego vel Adlera Adolfa uznać winnym dokonania zarzucanych mu wyżej przestępstw, skazać go na karę śmierci, pozbawić oskarżonego na zawsze praw publicznych oraz honorowych praw obywatelskich wraz z konfiskatą na rzecz Skarbu Państwa całego mienia oskarżonego. Wyrok niniejszy jest ostateczny i prawomocny.
Uzasadnienie
Oskarżony do winy się nie przyznał, oświadczając na przewodzie sądowym, że do SS nie należał, pełnił tylko służbę wartowniczą na Radogoszczu na zewnątrz obozu i w żadnym biciu, znęcaniu się nad więźniami i ich torturowaniu udziału nie przyjmował. Przewód sądowy w postaci zbadanych pod przysięgą świadków byłych więźniów z Radogoszcza wykazał ponad wszelką dla Sądu wątpliwość, że oskarżony należał do najgorszej części oddziałów wartowniczych w Radogoszczu, przyjmując udział w biciu, kopaniu, znęcaniu się i torturowaniu więźniów radogoskich, zarówno Polaków, jak i Żydów, przy czym z jeszcze większym okrucieństwem oskarżony przyjmował udział w obchodzeniu się z obywatelami polskimi narodowości żydowskiej. Bicie więźniów i znęcanie się nad nimi było codziennym zjawiskiem w obozie na Radogoszczu. Zaczynało się od apelu rannego i kończyło się na apelu wieczornym. Z niespotykanym w historii sadyzmem i bestialstwem od samego rana do późnego wieczora więźniowie byli bici i kopani, bicie to odbywało sie za pomocą bykowców, na końcu których było coś ciężkiego, co pogłębiało więźniów bóle fizyczne. Każdy nowy więzień przybyły do Radogoszcza otrzymywał „wkupne”, polegające na pewnej ilości uderzeń bykowcami, których ilość dochodziła do 50-ciu; podczas każdego apelu więźniowie od ustanowionych na schodach wartowników otrzymywali uderzenia bykowcami, a kiedy ci nie mogli znieść bólu fizycznego, krzyczeli z bólu, głowy ich zanurzano w beczkach z wodą i w dalszym ciągu bito i katowano. Były wypadki, że więźniów ustawiano na podwórzu obozowym podczas silnych mrozów, dochodzących do 30 stopni mrozu i tam kazano im stać w postawie nieruchomej, a dopiero po dwugodzinnym wytrzymaniu tych pędzono do kancelarii dla spisania personali; były wypadki, że szczuto ich psami, że podczas dni mroźnych wartownicy rozgrzewali się bijąc więźniów bykowcami. Były wypadki, że nad ranem wywożono więźniów w niewiadomym kierunku, po czym auto ciężarowe wracało z tak zwanego transportu, zalane krwią ludzką, odpadami ciała i włosów. W tych wszystkich zbrodniach przyjmował udział bezpośredni oskarżony Adler.


Nagranie 4

Fragment sentencji wyroku sądowego w sprawie Stanisława Baśko, byłego więźnia funkcyjnego Rozszerzonego Więzienia Policyjnego Radogoszcz.
AIPN, sygn. GK 209/1163, Specjalny Sąd Karny na Okręg Apelacyjny z siedzibą w Łodzi. Akta w sprawie Stanisława Baśko, s. 46-51.

 

TREŚĆ:
Fragment sentencji wyroku sądowego w sprawie Stanisława Baśko, byłego więźnia funkcyjnego Rozszerzonego Więzienia Policyjnego Radogoszcz.

Specjalny Sąd Karny Okręgu Sądu Apelacyjnego w Warszawie z siedzibą w Łodzi, rozpoznawszy dnia 17 i 14 maja 1946 r. sprawę Baśko Stanisława, urodzonego 25 kwietnia 1918 r. w Łodzi, syna Ludwika i Stefanii z domu Grzybowskiej, oskarżonego o to, że przy końcu 1943 r. i na początku 1944 r. w Radogoszczu, idąc na rękę władzy okupacyjnej niemieckiej, jako komendant IV sali w więzieniu w Radogoszczu brał udział w znęcaniu się nad Polakami – więźniami, bijąc ich bez uzasadnionej przyczyny, aż do utraty przytomności używając do tego „knuta”, postanowił Stanisława Baśko od zarzutu popełnienia zbrodni uniewinnić. Wyrok niniejszy jest prawomocny i ostateczny.
Oskarżony do winy się nie przyznał i wyjaśnił, że za czasów okupacji skazany był przez sąd niemiecki za zmontowanie radiostacji na 5 lat więzienia. Karę począł odbywać w Sieradzu i tu przydzielono go jako pomocnika szofera tak, że miał możność pewnego swobodnego poruszania się i wykorzystał to w tym celu, by przenosić paczki lub listy od więźniów. Został zaszpiclowany i w drodze administracyjnej przeniesiony został 11 listopada 1943 r. do Radogoszcza, skąd następnie miał być przeniesiony do obozu w Oświęcimiu. Po przybyciu do Radogszcza trafił na salę IV, która mieściła się razem z salą III w jednej izbie. Komendantem sali nr III był niejaki Kołodziej, na sali IV jakiś lekarz, który następnie został zwolniony. Za naprawę aparatu radiowego pewnemu oficerowi niemieckiemu, ten wyznaczył oskarżonego na sekretarza sali IV, a gdy odszedł doktór – poprzedni komendant sali, komendantem został oskarżony. Na tym stanowisku nie wykorzystywał swych uprawnień i przywilejów, a w szczególności nie bił więźniów bez podstawy. Skład więźniów był rozmaity, oprócz zwykłych przestępców byli ludzie osadzeni za polityczne przekonania oraz drobne przewinienia. Oskarżony, jak twierdził, starał się utrzymać rygor między tymi ludźmi przez perswazję i nie uciekał się do bata, który był używany przez innych komendantów. Nieraz musiał na żądanie poszkodowanych przez kradzież interweniować i w wypadku stwierdzenia kradzieży wymierzać przyjętą i sankcjonowaną przez ogół więźniów karę chłosty lub spoliczkowania. Zaprzeczył jednak, by bił więźniów bezpodstawnie, a zwłaszcza w czasie schodzenia do mycia, na tak zwanym „maneżu” lub w czasie powrotu. Panami sytuacji byli dwaj SS-mani gospodarze sali III i IV – „Józio” lub „Rudy” oraz „Rolowany” i ci, obok Kołodzieja, znęcali się nad więźniami i nieraz komendanci „obrywali” od nich za niedopilnowanie istniejącego porządku lub nieprzestrzeganie regulaminów.
Ustalonym zostało, że więźniowie przetransportowani do Oświęcimia lub innego obozu, którzy za gorliwi byli w stosunku do Niemców ze szkodą dla kolegów, byli wykańczani po przybyciu do nowego obozu. Oskarżony takiej opinii nie miał. Trudno sobie wyobrazić, aby oskarżony, który narażał się w Sieradzu przez dostarczanie paczek i listów kolegom więźniom, narażając się na utratę możliwości odbycia kary w więzieniu w warunkach znośnych, mógł tak dalece zmienić się w stosunku do swych współbraci w Radogoszczu.
Reasumując powyższe ustalenia Sąd nabrał przekonania, że pobudkami czynu oskarżonego było raczej dobro współwięzionych, w ramach rzeczywistości obozowej, niż wysługiwanie się Niemców i by spełniać powierzone mu lub narzucone obowiązki komendanta działał na szkodę współwięźniów i z tych względów od zarzutu popełnienia wyżej opisanej zbrodni go uniewinnił.