Specjalny Sąd Karny dla Okręgu Apelacyjnego w Warszawie z siedzibą w Łodzi, rozpoznawszy dnia 15 grudnia 1945 r. w sprawie: Adolfa Orłowskiego vel Adlera, urodzonego 1 marca 1906 r. w Łodzi, syna Jana i Anny, oskarżonego o to, że w okresie od wiosny 1940 r. do lutego 1943 r. w Radogoszczu pod Łodzią, idąc na rękę władzy okupacyjnej niemieckiej jako członek SS i funkcjonariusz straży więziennej w Radogoszczu, znęcał się nad osadzonymi tam prześladowanymi Polakami i Żydami,
postanowił:
Orłowskiego vel Adlera Adolfa uznać winnym dokonania zarzucanych mu wyżej przestępstw, skazać go na karę śmierci, pozbawić oskarżonego na zawsze praw publicznych oraz honorowych praw obywatelskich wraz z konfiskatą na rzecz Skarbu Państwa całego mienia oskarżonego. Wyrok niniejszy jest ostateczny i prawomocny.
Uzasadnienie
Oskarżony do winy się nie przyznał, oświadczając na przewodzie sądowym, że do SS nie należał, pełnił tylko służbę wartowniczą na Radogoszczu na zewnątrz obozu i w żadnym biciu, znęcaniu się nad więźniami i ich torturowaniu udziału nie przyjmował. Przewód sądowy w postaci zbadanych pod przysięgą świadków byłych więźniów z Radogoszcza wykazał ponad wszelką dla Sądu wątpliwość, że oskarżony należał do najgorszej części oddziałów wartowniczych w Radogoszczu, przyjmując udział w biciu, kopaniu, znęcaniu się i torturowaniu więźniów radogoskich, zarówno Polaków, jak i Żydów, przy czym z jeszcze większym okrucieństwem oskarżony przyjmował udział w obchodzeniu się z obywatelami polskimi narodowości żydowskiej. Bicie więźniów i znęcanie się nad nimi było codziennym zjawiskiem w obozie na Radogoszczu. Zaczynało się od apelu rannego i kończyło się na apelu wieczornym. Z niespotykanym w historii sadyzmem i bestialstwem od samego rana do późnego wieczora więźniowie byli bici i kopani, bicie to odbywało się za pomocą bykowców, na końcu których było coś ciężkiego, co pogłębiało więźniów bóle fizyczne. Każdy nowy więzień przybyły do Radogoszcza otrzymywał „wkupne”, polegające na pewnej ilości uderzeń bykowcami, których ilość dochodziła do 50-ciu; podczas każdego apelu więźniowie od ustanowionych na schodach wartowników otrzymywali uderzenia bykowcami, a kiedy ci nie mogli znieść bólu fizycznego, krzyczeli z bólu, głowy ich zanurzano w beczkach z wodą i w dalszym ciągu bito i katowano. Były wypadki, że więźniów ustawiano na podwórzu obozowym podczas silnych mrozów, dochodzących do 30 stopni mrozu i tam kazano im stać w postawie nieruchomej, a dopiero po dwugodzinnym wytrzymaniu tych pędzono do kancelarii dla spisania personali; były wypadki, że szczuto ich psami, że podczas dni mroźnych wartownicy rozgrzewali się bijąc więźniów bykowcami. Były wypadki, że nad ranem wywożono więźniów w niewiadomym kierunku, po czym auto ciężarowe wracało z tak zwanego transportu, zalane krwią ludzką, odpadami ciała i włosów. W tych wszystkich zbrodniach przyjmował udział bezpośredni oskarżony Adler.
Fragment sentencji wyroku sądowego w sprawie Adolfa Orłowskiego, byłego wachmana Rozszerzonego Więzienia Policyjnego Radogoszcz.