NAGRANIE 4

Specjalny Sąd Karny Okręgu Sądu Apelacyjnego w Warszawie z siedzibą w Łodzi, rozpoznawszy dnia 17 i 14 maja 1946 r. sprawę Baśko Stanisława, urodzonego 25 kwietnia 1918 r. w Łodzi, syna Ludwika i Stefanii z domu Grzybowskiej, oskarżonego o to, że przy końcu 1943 r. i na początku 1944 r. w Radogoszczu, idąc na rękę władzy okupacyjnej niemieckiej, jako komendant IV sali w więzieniu w Radogoszczu brał udział w znęcaniu się nad Polakami – więźniami, bijąc ich bez uzasadnionej przyczyny, aż do utraty przytomności używając do tego „knuta”, postanowił Stanisława Baśko od zarzutu popełnienia zbrodni uniewinnić. Wyrok niniejszy jest prawomocny i ostateczny.

Oskarżony do winy się nie przyznał i wyjaśnił, że za czasów okupacji skazany był przez sąd niemiecki za zmontowanie radiostacji na 5 lat więzienia. Karę począł odbywać w Sieradzu i tu przydzielono go jako pomocnika szofera tak, że miał możność pewnego swobodnego poruszania się i wykorzystał to w tym celu, by przenosić paczki lub listy od więźniów. Został zaszpiclowany i w drodze administracyjnej przeniesiony został 11 listopada 1943 r. do Radogoszcza, skąd następnie miał być przeniesiony do obozu w Oświęcimiu. Po przybyciu do Radogszcza trafił na salę IV, która mieściła się razem z salą III w jednej izbie. Komendantem sali nr III był niejaki Kołodziej, na sali IV jakiś lekarz, który następnie został zwolniony. Za naprawę aparatu radiowego pewnemu oficerowi niemieckiemu, ten wyznaczył oskarżonego na sekretarza sali IV, a gdy odszedł doktór – poprzedni komendant sali, komendantem został oskarżony. Na tym stanowisku nie wykorzystywał swych uprawnień i przywilejów, a w szczególności nie bił więźniów bez podstawy. Skład więźniów był rozmaity, oprócz zwykłych przestępców byli ludzie osadzeni za polityczne przekonania oraz drobne przewinienia.

Oskarżony, jak twierdził, starał się utrzymać rygor między tymi ludźmi przez perswazję i nie uciekał się do bata, który był używany przez innych komendantów. Nieraz musiał na żądanie poszkodowanych przez kradzież interweniować i w wypadku stwierdzenia kradzieży wymierzać przyjętą i sankcjonowaną przez ogół więźniów karę chłosty lub spoliczkowania. Zaprzeczył jednak, by bił więźniów bezpodstawnie, a zwłaszcza w czasie schodzenia do mycia, na tak zwanym „maneżu” lub w czasie powrotu. Panami sytuacji byli dwaj SS-mani gospodarze sali III i IV – „Józio” lub „Rudy” oraz „Rolowany” i ci, obok Kołodzieja, znęcali się nad więźniami i nieraz komendanci „obrywali” od nich za niedopilnowanie istniejącego porządku lub nieprzestrzeganie regulaminów.

Ustalonym zostało, że więźniowie przetransportowani do Oświęcimia lub innego obozu, którzy za gorliwi byli w stosunku do Niemców ze szkodą dla kolegów, byli wykańczani po przybyciu do nowego obozu. Oskarżony takiej opinii nie miał. Trudno sobie wyobrazić, aby oskarżony, który narażał się w Sieradzu przez dostarczanie paczek i listów kolegom więźniom, narażając się na utratę możliwości odbycia kary w więzieniu w warunkach znośnych, mógł tak dalece zmienić się w stosunku do swych współbraci w Radogoszczu.

Reasumując powyższe ustalenia Sąd nabrał przekonania, że pobudkami czynu oskarżonego było raczej dobro współwięzionych, w ramach rzeczywistości obozowej, niż wysługiwanie się Niemców i by spełniać powierzone mu lub narzucone obowiązki komendanta działał na szkodę współwięźniów i z tych względów od zarzutu popełnienia wyżej opisanej zbrodni go uniewinnił.

Fragment sentencji wyroku sądowego w sprawie Stanisława Baśko, byłego więźnia funkcyjnego Rozszerzonego Więzienia Policyjnego Radogoszcz.

WRÓĆ DO SALI 4